114. I po urlopie...
ale jakże pracowitym...
Tydzień zleciał bardzo szybko, codziennie pracowaliśmy z tatą na budowie. Trzebabyło przygotować budynek do montażu okien. Ogarnąć ten niemały bajzel pozostawiony przez ekipę budowlaną,która do dnia dzisiejszego się do nas nie odezwała mimo wielu obiecanek... ach... szkoda słów.
Dzień przed odjazdem popstrykałam jeszcze "parę" fotek
i parę fotek ze środka, garaż:
drzwi w kotłowni,jeszcze nie dokończone,ale już niebawem
salonik jak wysprzątany od razu zrobił się większy , a niżej widok na spiżarkę w kuchni ,hol i schody:
ok dość już tych fotek,bo pewnie większość się powtarza,ale nie wiem czy Wy też tak macie - nie mogę się napatrzeć na NASZ DOMEK
pozdrawiam wieczornie ;)))