Ostatni weekend spędziliśmy w Polsce. Był to bardzo spontaniczny wyjazd, zorganizowany z dnia na dzień (...takie są najlepsze ) i zabraliśmy się za dalsze tynkowanie naszego domku.
Wyjechaliśmy w czwartek wieczór i w piątek po południu już zaczęliśmy prace z naszym tatą i bratem, w sobotę również "walczyliśmy".
Moja fucha to było mieszanie zaprawy do tynku i ... zamiatanie i sprzątanie po tynkarzach
Jak na półtora dnia to myślę,że całkiem sporo zrobione,znów kroczek do przodu...
A tak w sumie to nie wiem czy pisałam,że tynki wybraliśmy tradycyjne cementowo-wapienne ,wykonywane ręcznie.
Otynkwaliśmy kuchnię i część salonu:
oto fotorelacja:
kuchnia/początek:
tu już gotowe dwie ściany w kuchni (nie wyraźne fotki,bo już ciemno było)
wykusz w jadalni i kawałek salonu:
Fotki może mało ciekawe,bo tylko gołe ściany, no to jeszcze domek w całej okazałości:
i umyty i schowany sprzęcik
Był u nas również pan od wod-kan, uzgodniliśmy co gdzie i jak , on sobie teraz policzy ile materiału trzeba, załatwi wolne w pracy i będzie u nas działał...
Elektryk nadal nie skończył, coś długo mu to idzie,a to dlatego że z przerwami robi- trochę "tu" trochę "tam" no i tak to jest...
To tyle z nowości pozdrawiam
Monika- akinoM